sobota, 29 listopada 2014

#38 No i trochę inaczej...

Inaczej... Cóż, chyba to konieczne.
Nie wiem, czy będę tu jeszcze pisać.
Nie wiem, kiedy tu znowu wejdę.
Nie wiem, czy chcę jeszcze wchodzić.

Nie, właściwie wiem.
Chcę. I to za bardzo.

Kolejne rekolekcje, kolejne przemyślenia, kolejne opamiętanie. Chcę tu wchodzić, chcę pisać, chcę chudnąć. Ale to niezdrowe. Ważę 47 kg. To dobra waga. Chcę ją utrzymać. I nie chcę jednocześnie. Bo widzę siebie jako grubą.

Kurde, ostatnio jak miałam takie rozkminy i stwierdziłam, że kończę z tym, nie dałam rady, przynajmniej nie do końca. Bo od tego czasu schudłam 1,5 kg. Zastanawiałam się dlaczego, i już wiem.
To przez bloga.
Miał już nie być o odchudzaniu, ale się nie da, kiedy widzę, jak Wy chudniecie, jak ja chudłam, jak życzycie mi powodzenia. Kiedy wiem, że na mnie patrzycie, że czytacie. Wtedy chcę chudnąć jeszcze bardziej.

Nie wiem, czy wiecie, o co mi chodzi. Sama chyba nie wiem.

Nie potrafię pisać, ale też nie mogę nie pisać.
Nie potrafię chudnąć, ale też nie mogę nie chudnąć.
Nie potrafię jeść, ale też nie mogę nie jeść.
TO JEST STRASZNE.

No nic, przez następny tydzień na pewno nic nie napiszę, pogrom w szkole.
A potem - zobaczymy.
Na razie nie wiem.
Boję się tego, co będzie...

Trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*

poniedziałek, 17 listopada 2014

#37 I'm back!


Przepraszam, ale nie miałam czasu ani pisać, ani czytać Waszych blogów. I dalej nie mam. Urwanie głowy po prostu...

U mnie wszystko ok, trzymam się w miarę planu, bez większych problemów, chociaż jestem ostatnio okropnie zmęczona. 
W szkole jakaś masakra, nie wiem, jak się wyrobię.

Dzisiaj jak będę szła spać to nadobię zaległości na Waszych blogach, ale to dużo później niestety, teraz muszę się uczyć. 

Kolejny post będzie najprawdopodobniej w czwartek, bo wcześniej nie dam rady, a w piątek jedziemy na wycieczkę i nie mamy lekcji, więc luzik :)

To tyle, trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*

czwartek, 13 listopada 2014

#36 Nie wiem, co o tym sądzić

Udało się wczoraj, chociaż nie obyło się kłamstwa...

Cóż, organizm zdecydowanie oczyściłam, ale zastanawiam się, co zrobić jutro, bo dzisiaj zjadłam batona. BATONA. No masakra po prostu...

Jutro na pewno nie zjem takiego gówna i postaram się jeść, ale jak najmniej - tzn w szkole kanapki (ok. 150-200 kcal), potem obiad (ok. 200-300 kcal - nie wiem, co będę miała) i jakiś owoc na kolację - max 50 kcal. Wczoraj się udało. Jutro też się uda.

Post Ruby Stweart uświadomił mi, że już tylko 1,5 miesiąca do Świąt! Mam z tym czasem tzn love-hate relationship.
Z jednej strony to mój ulubiony czas w roku. Rodzina, prezenty, pasterka, atmosfera - CUDO!
Z drugiej strony - ŻARCIE. Mnóstwo. Tłusto. Słodko. Niezdrowo. Kalorycznie.

Cieszę się i boję, zwłaszcza, że studniówka już na początku stycznia, a ja nie chcę wyglądać jak wieloryb! Muszę zrobić wszystko, żeby nie przytyć przez te Święta. Chociaż z drugiej strony, po nich będę miała ok. 2 tygodnie na schudnięcie, a jeśli przed schudnę jeszcze trochę, to na Studniówce mogę ważyć nawet moje wymarzone 45 kg! Cóż, wtedy jestem gotowa nic nie jeść przed, byle schudnąć :D W końcu studniówka tylko raz w życiu ^^

Dobra, lecę się uczyć.

Trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*

środa, 12 listopada 2014

#35 Fast!

Dzisiaj tak jak mówiłam, oczyszczenie organizmu.
Na razie wypiłam pół litra wody gazowanej, pół litra niegazowanej i ok. 0,75 litra soku pomarańczowego.
Póki co nie zjadłam nic, a jest już ponad połowa dnia. Nie jestem ani trochę głodna, jedynie psychicznie. Mam nadzieję, że uda mi się uniknąć jedzenia kiedy wróci mama i że dam radę "zamarkować" jedzenie obiadu bez jedzenia go, kłamania i wyrzucania. Nie będę nic mówić o obiedzie dopóki mama nie zapyta, a jeśli zapyta... No cóż, skłamię. Nie będę miała wyjścia, chociaż zdecydowanie wolałabym tego uniknąć...

Nie wiem, czy uda mi się jeszcze dzisiaj napisać, postaram się, ale jakby coś to dam znać jutro :)

Przy okazji, chyba zdecydowałam, co chcę robić w życiu :D To, że chciałabym iść na medycynę, wiedziałam już od dawna. Strasznie wahałam się nad specjalizacją, przez jakiś czas chciałam patologię (sekcje zwłok itp.), potem onkologię dziecięcą, a teraz...
Jestem na 99% pewna, że chciałabym być psychiatrą. Działanie mózgu to coś, co mnie jara, to jest po prostu konstrukcja idealna, a najmniejsze jej zburzenie ma ogromne konsekwencje. Czy to nie jest fascynujące?
Wiem, że może mi się to zmienić jeszcze 1000 razy, ale już dawno nie byłam tak przekonana :D

To tyle, trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*

wtorek, 11 listopada 2014

#34 Bardzo krótko :)

Hej kochane, szybciutki update, nie mam za dużo czasu, jutro szkoła :D

Jest lepiej, jutro oczyszczenie, jeśli się nie uda głodówka to same owoce i warzywka :D

Piszę głównie po to, żeby Wam pokazać piosenkę mojej ulubionej wykonawczyni. Dzisiaj wyszedł nowy album (EP) pt. "Perfect" i teledysk do piosenki, piosenka i teledysk są cudowne <3 Teledysk to głównie filmiki od fanów, jest cudowny <3 Bardzo budująca piosenka, ja płakałam jak bóbr, sprawdźcie koniecznie!

Emma Blackery - Perfect

To tyle, trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*

niedziela, 9 listopada 2014

#33 Co się ze mną dzieje?

Nie wiem, naprawdę...

Muszę przestać tyle wpierdalać...
Boję się stanąć na wadzę.
Czuję się jakbym przytyła z 10 kg.
Mam wrażenie, że wystaje mi brzuch...

Naprawdę, to jest jakaś porażka. Z takim jedzeniem w życiu nie utrzymam wagi, nie mówiąc już o schudnięciu!
Zaczęło się dobrze, co prawda dosyć kalorycznie, ale zdrowo. Jajecznica z tostami z chleba razowego. Ale potem zachciało mi się słodkiego, więc poszłam po gumy. Zapomniałam, że się skończyły... Więc stwierdziłam ok, to zjem kostkę czekolady. No i zjadłam 2 rządki. 2 pieprzone rządki. A potem płatki na mleku. Oczywiście słodkie.
Potem poszłam do kościoła, i po powrocie stwierdziłam, że się ogarnę. Więc obiad był bardzo zdrowy - pierś kurczaka i kalafior, wszystko na parze. I co z tego, skoro potem mama upiekła szarlotkę? No po prostu nic tylko się rozpłakać...

Nie wiem, co mam robić. Zgubiłam gdzieś silną wolę, zgubiłam motywację. Wiem, że to złe, ale nie mogę się powstrzymać.

Nie mogę już tak...








To tyle, mam nadzieję, że u Was lepiej...

sobota, 8 listopada 2014

#32 Jest dobrze :)

Hej kochane :)

Wczoraj nie pisałam, bo mimo choroby i siedzenia w domu byłam mega zalatana. Masakra jakaś :D

Kryzys mi się skończył, moje cheat days przeszły do historii, przynajmniej na razie.

Niestety, nie wszystko było takie kolorowe.
Wczoraj wieczorem byłam na spotkaniu, na którym puszczałam filmik z mojego lapka. Na pulpicie mam folder "Thinspo", i niestety zauważyła go moja bliska koleżanka - była anorektyczka. Oczywiście wiedziała o co chodzi i zaczęła zadawać pytania. Powiedziałam jej, że to dawno i nieprawda, ale nie wiem, czy mi uwierzyła. Mam nadzieję że tak...

NIKT nie może wiedzieć, że nie przestałam chudnąć.
NIKT nie może wiedzieć, co siedzi w mojej głowie.
NIKT nie może wiedzieć, co czuję.
NIKT nie może wiedzieć o Anie, która dalej coś mi szepcze...




Poza tym wszystko w najlepszym porządku :) Dzisiaj się nie ważyłam, ale wczoraj waga pokazała 47,1 kg :)

Na 18:00 idę na urodziny do kolegi, także będzie fajnie :D Chociaż pewnie będzie mnóstwo jedzenia, a ja boję się tyle jeść po ostatnich dniach... No nic, spróbuję tak lawirować, żeby wyglądało, że jem, bez jedzenia, oby się udało :D

To chyba tyle, trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*




czwartek, 6 listopada 2014

#31 Jestem głupia :c

Tak, tak, wiem, obiecałam posty codziennie, przepraszam, jestem głupia...

Mogłabym się usprawiedliwiać.
Mówić, że byłam chora.
Miałam gorączkę.
Źle się czułam.

Ale to nieprawda, po prostu miałam słabsze dni i odpoczywałam od diety, Any, bloga.

Te dni to były największe cheat days od dłuższego czasu. Na szczęście nie przytyłam, ale bardzo źle się z tym czuję. Ok, można zjeść kawałek ciasta czy babeczkę, ale nie wpierdzielać tosty, babeczki, płatki i inne gówna 24/7 usprawiedliwiając się chorobą. Żałosne...

No nic, biorę się w garść. Dzisiaj już nie będę jeść takich rzeczy, zjem na obiad buraczkową i na kolację zrobię sobie jakieś smoothie albo tosty z czosnkiem (choroba mimo wszystko ma swoje prawa), a w przyszłym tygodniu detox - muszę się oczyścić po antybiotyku (w weekend nie dam rady - rodzinka). Mnóstwo zielonych warzyw, jabłek, ziół w posiłkach i zielonej herbaty, a w ramach przekąsek - suszone figi i żurawina (co prawda są kaloryczne, ale genialnie oczyszczają organizm).

W tą sobotę idę na 18, ale jestem na antybiotyku, więc na trzeźwo. To dobrze dla mojego zdrowia. W poniedziałek za to jadę na kontrolę do szpitala - mam drobne zmiany na wątrobie i muszą być pod obserwacją; poza tym mam zaburzenia hormonalne, a co za tym idzie zaburzenia miesiączki, więc to też trzeba posprawdzać. W każdym razie oznacza to, że mniej więcej do południa będę na samej wodzie i będę musiała jej wypić naprawdę dużo - muszę być na czczo i z pełnym pęcherzem - genialny wstęp do detoxu :D

W ogóle zastanawiam się, czy nie zrobić sobie jednodniowej głodówki jako oczyszczenia organizmu, tzn dzień na widzie, herbacie i sokach 100%. Prawdopodobnie będzie to w środę, bo wtedy jestem w szkole, a moich rodziców nie ma w domu do ok. 17.30, więc nie będę musiała jeść aż do tej godziny, a potem mogę powiedzieć, że jest mi niedobrze albo coś i też nie jeść. Co o tym sądzicie?

Matko, jak się rozpisałam :D To tylko jeszcze Wam napiszę, że właśnie ściągam demo Sims 4 - Stwórz Sima. Zastanawiam się czy kupić pełną wersję - może to trochę dziecinne, ale kocham Simsy. Ma może któraś z Was? Jeśli tak, to dajcie znać, czy warto :)

Chyba to tyle na dzisiaj, trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*

poniedziałek, 3 listopada 2014

#30 47,4 kg

Choróbka ciąg dalszy :(

Byłam dzisiaj w szkole, ale strasznie bolało mnie gardło. Po południu poszłam do lekarza i dostałam antybiotyk i zwolnienie do końca tygodnia :( Masakra jakaś, nie wiem, jak się wyrobię...

Dobra rzecz jest taka, że mam wolny wieczór i będę mogła dla Was pisać aż do wtorku codziennie ^^ Poza tym odpocznę sobie trochę, tak długiej przerwy nie miałam chyba aż od gimnazjum :D

Teraz siedzę i popijam sobie pyszne smoothie :) 1 mandarynka, 1 banan, 5 mrożonych truskawek i 2 łyżeczki jogurtu greckiego (na 2 porcje). MNIAM!



W sumie nie wiem ostatnio o czym Wam pisać. Mam wrażenie, że non stop piszę to samo, w kółko i w kółko, już mnie samą zaczyna to nudzić. Może powiedzcie, co chciałybyście przeczytać? Będzie mi odrobinę o wiele łatwiej :D

Generalnie uzależniłam się od Twittera i Snapchata - ostatnie 3 dni nic innego nie robię :D Aż mnie to boli, bo mogłabym robić w tym czasie tyyyyyle produktywnych rzeczy, ale NIE - po co, skoro może Emma Blackery albo Troye Sivan dodali tweeta, albo ktoś przesłał głupie selfie na Snapie :D

Dobra, kończę, bo zaczynam pieprzyć od rzeczy :D

Trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*