PRZEPRASZAM.
Dzisiaj przyjechała do mnie babcia z jedzeniem, to chyba mówi samo za siebie...Zaczęła mi mówić, że tak strasznie schudłam i że taka blada jestem, chociaż to akurat nieprawda, zawsze byłam blada, a teraz po prostu zaczęłam ukrywać moje okropne, okropne, OKROPNE rumieńce.
Przymierzałam dzisiaj sukienkę mojej mamy, bo podobną bym chciała na studniówkę (CUDEŃKO <3). No i rozebrałam się przy mamie, tzn do bielizny. Jak spojrzała na moje biodra to powiedziała, że bardzo schudłam. I potem jak przymierzyłam tę sukienkę, to zrobiła mi się taka "oponka" na brzuchu (pomiędzy końcem majtek a początkiem gorsetu), więc zaczęłam się śmiać i się w nią szczypać (bez żadnego załamania, w końcu wiem, jak wyglądam :/). A ona potraktowała to poważnie i zaczęła mi opowiadać o jakiejś córce znajomych znajomych, która w wieku 12 lat trafiła na oddział psychiatryczny z anoreksją... Nie wiem, co mam robić, żeby przestali mnie podejrzewać, w końcu ja nie mam anoreksji, masakra jakaś z nimi :/
Bilans okropny, bo babcia przywiozła słodycze, a rodzice na mnie patrzyli okropnie, więc musiałam więcej zjeść, chociaż do obiadu było pięknie, ale cóż...
BILANS:
owsianka - 200 kcalkawałek krokieta - ~100 kcal
ziemniaki - 120 kcal
słodycze - ~350 (?) kcal
RAZEM: ~770 kcal
ĆWICZENIA:
spacer - ~2 km2 x 50 pajacyków
Nie byłam dzisiaj na basenie, ale od jutra chodzę codziennie, zresztą tu rodzice nie mają obiekcji, bo to część rehabilitacji :D A pod koniec tygodnia dostanę blender i będę mogła sobie robić przepyszne i zdrowe smoothies :D
To chyba tyle, trzymajcie się chudziutko :*