Dzisiaj już jest zupełnie dobrze, co prawda nadal mam zatkany nos i jestem osłabiona, ale chciało mi się ubrać i nawet się umalowałam, żeby w końcu poczuć się ładnie mimo tłustych włosów i czerwonego nosa :D
Ogólnie wczoraj zjadłam już trochę więcej, więc wracam do żywych :) Przy okazji odkryłam mega orzeźwiające smoothie :D
1 banan
1 małe kiwi (ja dałam duże i było trochę za bardzo czuć)
3 plastry ananasa z puszki (odsączonego)
ok.1/3 mango (chyba że lubicie więcej, ale robiłam dla mnie i dla brata, a on nie przepada za mango, jakbym robiła tylko dla siebie to dałabym połówkę)
Owoce (poza bananem) dobrze jest wcześniej zamrozić i wyjąć jakieś pół godziny przed przyrządzeniem, wtedy jest idealna konsystencja i temperatura. Pycha <3
Zgodnie z obietnicą wstawiam zdjęcia płaszczyka i szpilek. Zdjęcia nie oddają uroku płaszcza, a buty wyglądają dużo ładniej na nodze, no ale trudno, nic więcej nie mogę zrobić :D
I teraz coś, co chciałam zrobić od bardzo dawna, tylko bardzo się bałam.
Dodam swoje zdjęcie.
Bez twarzy i w płaszczyku, ale widać moje nogi, czyli mój największy kompleks. Proszę, żebyście szczerze mi powiedziały, co o nich myślicie. Tylko piszcie prawdę, bo jeśli są tak grube jak myślę, to wiem, że muszę jeszcze trochę schudnąć. Przepraszam za słabą jakość, ale mam w pokoju strasznie brudne lustro - uroki kota i młodszego brata - a choróbka nie pozwala mi na sprzątanie :)
To chyba tyle, trzymajcie się, tak piękne, jak jesteście :*