niedziela, 17 kwietnia 2016

No to zaczynamy

No i próbuje, chociaż trochę już zapomniałam, jak to się robi.
Wczoraj było zaskakująco dobrze jak na pierwszy poważny dzień, zamknęłam się spokojnie w 1000 kcal.
Dzisiaj pewnie będzie gorzej, bo przyjeżdża babcia.
Jutro wracam od rodziców, przez cały tydzień będę jadła obiady poza domem. Mam nadzieję, że moi znajomi nie zauważą mniejszych porcji składających się głownie z warzyw. Bo mam plan - na uczelni mamy bardzo fajny bar samoobsługowy, więc będę jadła kasze lub ryż z warzywami i ewentualnie sosem vinegret - wiem, że ma sporo kcal, ale będę go brała w minimalnych ilościach, żeby mi smakowało. Przynajmniej przez pierwszy tydzień, potem jest już wszystko jedno. Najtrudniej będzie powstrzymać się od ziemniaków - mają tam przepyszne ziemniaczki w każdej formie - frytki, pieczone ziemniaki, kulki ziemniaczane... No ale cos za cos, niestety.
Na razie nie podaję wagi, bo jest mi po prostu wstyd tego, jak się zapuściłam. Jak osiągnę coś, czego nie będę się wstydzić, na pewno dam znac.

No i tak na koniec chciałam Wam podziękować. Nie spodziewałam sie takiego odzewu pod ostatnim postem. Po tym, jak odeszłam, myslalam, że będę musiała sie sporo nagimnastykować, a tu miła niespodzianka ❤️ No i w piątek stuknęło mi 5000 wyświetleń na blogu, więc jeszcze taka okrągła liczba ☺️
To tyle, trzymajcie się ;*

5 komentarzy:

  1. Ja dzisiaj zaczynam, takze wiem przez co przechodzisz. Zawsze najgorszy jest pierwszy tydzień a potem już leci. Trzeba tylko przetrwać ten trudny początek : *

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje juz jeden sukces masz na swoim koncie,zycze Ci ich jak najwiecej. Poczatki sa najtrudniejsze potem juz leci. Trzymaj sie ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo, dasz rade trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo, dasz rade trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. na pewno wszystko się uda, trzymam kciuki i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń